Radość!
_________________________________________________________________________________________________________________
-Hej, Sanders? Czy to prawda, że przedtem pracowałaś w policji?
-Pytasz się o to za każdym jeb@nym razem, odpowiedź się nie zmienia...
-Od kogo tym razem dostaliśmy?
- Bez znaczenia, wkładaj hełm.
-Bez znaczenia? Chcę wiedzieć przez kogo narażam się na nowe ciało. To od Tommy'ego, prawda?
-Brzydszy nie będziesz. Od Sage. Zapnij mi plecak.
-Od Sage? Dalej świruje z tymi psycholami czy wreszcie zmądrzała?
-Nic mnie to. Kropp, żyjesz?
-Jak nigdy.
-Drużyna gotowa? Trzydzieści do randez-vous. Na miejscu za dwadzieścia. Po wyjściu, Kropp - mama ptak, Tjanden - dupa ptak. Reszta środek, jakby ktoś miał wątpliwości. Ruszamy.
__________________________________________________________________________________________
-Tu transporter CF#24545786, prośba o pozwolenie, kod: 9873227. Odbiór.
-Tu wieża, prośba rozpatrywana, jaki ładunek? Odbiór.
-Personel ochrony -2. Reszta pusta, wyładowanie awaryjne na C1. Obiór.
-Ciężki dzień, co Em?
-Dopiero początek, Rob. Ładuję tutaj i szykuję odjazd.
-Dzielnica nieciekawa.
-Jak narośl na tyłku. To jak z tym pozwoleniem?
-Przyznane. Bez odbioru.
Autopilot - ON. Kolana - wreszcie rozprostowane. Po sześciu godzinach lotu czas coś zjeść.
Poza kabiną pilota czoło transportowca zawierało jeszcze pomieszczenie dla załogi, wraz z kuchnią, kilka kozetek w sypialni i kibel.
Cel był prosty.
Kudłaty siedział przy oknie, oparty o wyborówkę. Dla Em czas pracy chwilowo stopował, dla dwuosobowej ochrony, zaczynał.
-Dobrze najedzony przed postrzałem w brzuch? Spytała, chwytając jabłko.
-Bardzo, k#rwa, zabawne.
-Nie sraj żarem. Taki pros jak Ty nie poradzi sobie z ochroną kosmicznego tira? Nie kwaterują Cię na Nostromo, zluzuj.
Kudłaty splunął.
-Gdzie drugi pierzasty?
-Bawi się w sypialni.
-Niech kończy, wypłata na niego czeka