Obawiam się, że nie zostałem zrozumiany.
Nie wspominałem nic o tym, że brakuje mi grania, pisałem, że brakuje mi nagród. Tego swoistego creme de la creme, tej wisieńki na torcie, alfy i omegi grania ligowego. W rozdawaniu nagród powtarzamy na płaszczyźnie znaczeniowej cykliczność świata. Z jednej strony są one ukoronowaniem, zakończeniem naszej drogi podczas sezonu, tak jak godna śmierć koronuje żywot samuraja. Z drugiej, dają one nam siły, inspirują do rozpoczęcia nowego cyklu, nowej ligi, tak jak, znowu wracając do tej metafory, śmierć samuraja inspiruje innych. Mój lament przedstawiony tutaj w postaci zabawnego mema nie wynika więc, powtarzając, z faktu, że w tym sezonie nie grałem, ale z powodu braku partycypacji w wymienionym powyżej rytuale. Nie winię tutaj nikogo, nie chciało mi się grać, tym bardziej w jakiś głupi niszowy system. Wyrażam, co pragnę podkreślić, jedynie swój żal, że nie dane mi będzie zasmakować w bonie do sklepu, przedstawiony tutaj w lekkiej formie obrazka w formacie jpg, czyniąc to na podobieństwo, zatrzymując się już w tej tematyce, samuraja piszącego w swoim przedśmiertnym haiku, że kwiaty wiśni niedługo zakwitną, których nie dane będzie mu zobaczyć.
tl:dr - tak jak w świętach chodzi o prezenty, tak w lidze chodzi o nagrody