Page 3 of 4

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 9th, 2019, 9:05 pm
by Narrander
No to sprawnie, zaraz wrzucę nowe misje.
Carmen zdała medevac, jak mniemam? Bo jak nie to se serio powalczyła w tej kampanii :P



_________________________________________________________________________________________________________


UWAGA! UWAGA!

Pora na pierwszy kampanijny Big Shot podsumowania!

Image

Pierwsza misja została zagrana i wygrana lub przegrana! W glorii chwały i z kocią gracją do sesji zwycięzców przechodzi czterech śmiałków, a pozostali zmierzą się ze sobą w nieco brudniejszej zagrywce, godnej trylogii sienkiewicza.

Pierwsi bohaterowie odpadają z wyścigu o willę z basenem, inni cudem ratują się od śmierci w stylu Spike'a Spiegiel'a!

Fluff leje się syto, 3/4 graczy w pocie czoła skrobie swoje historie w nadziei na zdefiniowanie gatunku na nowo i zapisanie się tym samym w kartach historii!

Nowe misje wiszą, grać już można, nawet trzeba. Jeśli widzicie jakieś błędy lub macie sugestie to śmiało. Mistrz gry, też człowiek, polylić się można;)

PS - Poganiać zacznę na koniec września. Jak wyrobimy się przed końcem pierwszego tygodnia października to będzie klawo.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 10th, 2019, 11:52 am
by jezus
Hej panowie, gdyby ktos wypadl(Narrander, nie chce zamiast ciebie wlazic) to poprosze orga o wziecie mnie pod uwage. Zamulilem, ale jakby dalo rade chetnie dolacze.

Corregidor. Oficer kontaktowy odpowiedzialny za wylapywanie kotraktow ma juz skrecony tlen w kajucie do konca miesiaca, wiec nie powinno sie powtorzyc :)

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 10th, 2019, 8:23 pm
by Narrander
@Jezus - W ostateczności możesz wejść za mnie. Innym pomysłem jest zebranie jeszcze kilku osób do gry i ruszenie z kolejną grupą... Wtedy moglibyście grać od początku i równolegle do innych grup. Polecam postukać ludzi, mogę też to zrobić sam. I ewentualnie ruszyć z drugą armią jako zasilacz do grupy;)

Ale jak coś to w planie są też misje dodatkowe, w których można grać nie biorąc udziału w kampanii. Taki sneak peek;)

___________________________

Z innych uwag to dopisałem do sesji 2A exclusion zone, o którym zapomniałem...

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 11th, 2019, 7:50 am
by kashper
Miłosz też wspominał, że jakby było miejsce gdzieś, to chętnie by pograł.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 18th, 2019, 8:44 pm
by Bananovitch
Schwytane bandziory były bardzo rozmowne. Co prawda w ich słowach było mnóstwo bajania, ściemniania i łgania ale Abdul potrafił z ich słów wyłuskać prawdę. A przynajmniej to, co go interesowało. A to co go interesowało było niezwykle interesujące. Co prawda miał wątpliwości żeby w akcje piratów zaplątani byli wysocy oficerowie O-12, ale Abdul po przesłuchaniu pociągnął za kilka sznurków i mogło być w tym ziarno prawdy. Ale ziarno prawdy to za mało, Abdul musiał mieć pewność. A żeby mieć pewność musiał mieć więcej danych. A żeby mieć więcej danych to musiał je zdobyć. Uprowadzenie rzeczonych oficerów nie wchodziło w grę- byli zbyt dobrze pilnowani a on miał za mało sił. Ale jak to powiedział dawno temu jeden łebski gość- dajcie mi punkt podparcia a poruszę Ziemię.
Namierzenie rzeczonych oficerów nie było jakieś szczególnie trudne. Gorzej było ze zorganizowaniem ekipy do tej akcji- Nazgul się na niego wściekła i nie chciała go widzieć, padre Sforzy wciąż szukali odpowiedniego ciała, Po, jego second in command jeszcze nie wyszedł ze szpitala i nie wiadomo w ogóle było kiedy wyjdzie a resztę jego ludzi wystrzelali chudzi. Z żołnierzy do których miał pełne zaufanie została tylko Alia, ale ona była zbyt narwana żeby jej samej powierzać tego typu akcje. Odnowił stare kontakty, popytał tam i tu i w końcu znalazł garstkę ludzi, którzy powinni uzyskać dla niego informacje. Najbardziej brakowało mu Po ale na to nic nie można było poradzić- wolał żeby doszedł do siebie bo później może potrzebować go o wiele bardziej. Teraz jakoś trzeba będzie poradzić sobie bez niego.
Do lokalu, w którym często bawili się interesujący go oficerowie nie dało się podejść. Wszędzie kręcili się Agenci Bezpieczeństwa Korporacyjnego, gdzieniegdzie nawet przewijali się goście w błękitnych mundurach formacji O-12. Ale żadnemu głąbowi nie wpadło na myśl, że wystarczy dostać się do systemu wentylacyjnego i właściwie można zrobić wszystko- wytłuc ich sarinem, potraktować bronią mikrofalową, ninja-którzy-przecież-nie-istnieją też jakoś specjalnie nie mieliby problemu żeby się tam dostać i wyrżnąć jednego po drugim zanim ochrona zdążyłaby jakkolwiek zareagować.
No, prawie żaden głąb. Jeden głąb na to wpadł. Co więcej- był to głąb, którego Abdul szczerze nienawidził, któremu życzył śmierci w męczarniach i na którego grobie napisałby wulgaryzmy czerwoną farbą- i to taką świecącą w ciemności. A ten głąb nazywał się Arslan. Arslan ze swoją kretyńską fryzurką i bandą zabijaków, dla śmiechu zwaną Agencją Bezpieczeństwa Bayram. I to akurat teraz ten głąb, ten debil, ten idiota mający ze swoimi kretynami pół mózgu na spółę musiał wleźć mu w drogę. Abdul podejrzewał że to sprawa garnitura, ale to nie było istotne. Trzeba im dać łupnia, pokazać kto rządzi i wyeliminować tego ciecia na ropę z dalszej zabawy.
Szkoda tylko że nie bardzo miał kim.
Trudno, Prorok kiedyś powiedział że Fortuna to dziwka bo każdemu daje. Albo może że Fortuna sprzyja śmiałym? I to chyba nie Prorok tak powiedział tylko ktoś inny. To nieistotne. Trzeba po prostu skopać im dupy i to porządnie, aż im się odechce. Tak jest.
Strzelanina trwała w najlepsze a Abdul próbował jakoś opanować sytuację i przejąć inicjatywę kiedy w jego słuchawkach rozległ się straszny jazgot. Znaczy dla niego to był jazgot, bo Po uważał to za muzykę. Nie wiedzieć czemu kazał sobie na ramionach zamontować głośniki i zawsze kiedy szedł do boju a sytuacja nie wymagała skrytego podejścia puszczał to... te dźwięki. Zapytany powiedział że kiedyś zdarzyło mu się wojować z Kaledończykami i oni mieli taki dziwny zwyczaj, że każdy regiment Ochotników szedł do boju w asyście dudziarza, który to dudziarz grał na dudach. Znaczy jak któryś umiał to grał. Mało który umiał, ale Kaledończycy się tym strasznie jarali i walczyli bardziej zajadle. Padały takie dziwne słowa jak Bannockburn, Stirling czy Bruce, ale te słowa Po nic nie mówiły. Ale zwyczaj mu się strasznie spodobał i zaczął robić podobnie. Co prawda to nie były dudy tylko jakieś chińskie brzdąkanie ale jazgot był tak straszny, że aż bolały zęby.
Z resztą- walić to. Abdul w tym momencie z chęcią sam zacząłby grać na dudach, tym brzdąkadełku czy nawet na klasycznych organach i gdyby mógł to wyściskałby Po. Szczególnie po tym jak w słuchawkach usłyszał "cześć szefie, słyszałem że masz drobne kłopoty, więc przyprowadziłem paru towarzyszy broni, jeszcze ze starego pułku". Abdul nigdy nie jak walczą Niezwyciężeni- z wyjątkiem Po, ale to nie było to samo. Nazwa do nich pasowała. po prostu szli, zasypywali wroga gradem ołowiu a pociski się jakby ich nie imały. Jeden trup, drugi trup, w międzyczasie zestrzelone dwa nadajniki hackerskie, po prostu rewelacja. Mógłby tak stać i patrzeć na to przez cały dzień.
Gdyby ten dupek się nie wmieszał! Pieprzony farciarz! Zabawki jakieś nowe sobie zorganizował czy się tradycyjnie zaćpał? No nie dało rady go trafić, kule przelatywały jakby przez niego, a on nic sobie z tego nie robił. I co strzał to pada jeden z kolegów Po. Pierwszy. Drugi. W końcu dostał sam Po. CHOLERA! Czy ktoś go może odstrzelić? Abdul byłby skłonny nawet zrzucić tam atomówkę gdyby jakąś miał pod ręką. Jeszcze trochę i sam wszystkich załatwi! SZLAG BY GO TRAFIŁ!!! CHOLERNY FIRCYK W ZALOTACH!!! Niech ktoś go załatwi, do kurwy jebanej w dupę nędzy!!!
Ale co jest? Ten pizduś tak się podniecił strzelaniną że nie zauważył, że Po jest tylko ogłuszony. Solidna dawka stymulantów powinna postawić go na nogi. A dawka stymulantów zbliżała się bardzo szybko w postaci małego kurczaka. Kurczaka, w którego warto było zainwestować, bo nie tylko potrafił człowieka zaćpać ale i przyszyć nogę, jak była potrzeba. Inne części ciała też podobno umiał przyszyć- tak mu ten Nomad powiedział, ale Abdul wolał tego nie sprawdzać...
Jakiś rozbłysk zamienił ekran w białe pole. Widocznie ochrona wzięła się do roboty i wyczaiła jego drona. Na szczęście nie bardzo znali się na robocie, bo ani go nie zestrzelili ani nie stracił łączności. Nie miał podglądu więc musiał polegać na swoich. Miał tam Po, była też ta dziewczyna, która kończyła szkołę oficerów marynarki i której pod nieobecność Po powierzył dowodzenie akcją, a stamtąd głupków przecież nie wypuszczają.
Ostatnie co usłyszał zanim stracił łączność to było coś, jak słowa tego wielkiego faceta z dawnych holodram z tym śmiesznym nazwiskiem. Hasta la vista, mały? To chyba mówił Po. Tak mu się przynajmniej wydawało. Teraz już tylko mógł liczyć na tych na dole i mieć nadzieję, że tego nie spieprzą.

Szesnaście godzin później.
-Szefie, powiedz mi, jak to jest możliwe, że jesteś już dobrze napruty? Twoja religia chyba zabrania picia alkoholu?
-Nie zabrania, jak Allah nie patrzy, a Allah nie patrzy po zmroku.
-No, ale nie ma jeszcze południa..
-Ale na na pewno jest gdzieś jakaś planeta, na której jest już po zmroku.

Po nie potrafił na to odpowiedzieć. Była w tym jakaś straszliwie pokrętna, dziwaczna ale jednak logika. Z resztą sam już miał nieźle w czubie. Zaczęli ledwie dwie godziny temu, ale szef nie szczędził na trunkach. Alkohol lał się strumieniami, toasty za poległych towarzyszy broni- tych dawnych i tych całkiem nowych były wznoszone regularnie. Skopali zadki tym dupkom z Bayramu aż miło. Co prawda do tej pory nie mógł pojąć w jaki sposób ten mechanik spowodował, że jego prymitywne REMy tłukąc reflektorami w całkiem przyzwoity system bezpieczeństwa, regulujący pracę wentylacji w klubie będącym ich celem zupełnie zakłóciły jego działanie tak, że udało się podłożyć pluskwy i uzyskać interesujące ich informacje, ale to w sumie było nieważne. Ważne że się udało, oni przeżyli, Bayram dostał po dupie a ten z dziwną fryzurą długo się będzie lizał po spotkaniu z Po. Te 20 baniek zaczynało wyglądać całkiem realnie, a nawet jak nie, to z uzyskanych informacji zawsze można zrobić jakiś mały szantaż. Co prawda 20 baniek nie warty, ale co niektórzy z będących w lokalu oficerów będą skłonni zapłacić całkiem sporo za ich milczenie. A zawsze dobrze jest mieć dojścia tówdzie i ówdzie, jak mawiał jego znamienity imiennik, starożytny filozof Sy-Czung Po.

-Zdrowie tych, co z nami nie piją. Jednak z akademii marynarki wypuszczają też idiotów!
-ZDROWIE!!!


Było brutalnie, krwawo i dziwacznie (pod względem klikania muła w konsolę). 7-3 dla mnie, Invincible nie byli tacy Invincible a Arslan okazał się godnym przeciwnikiem, ale mało kto jest w stanie przeżyć dwa kryty w jednym strzale. Szczególnie będąc już na NWI.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 20th, 2019, 4:27 pm
by Hansolo
Jethro wrzucił zakrwawioną brzytwę do zlewu, zaczął myć ręce i jednocześnie zwrócił się do Arslana:

- Klub Czyściec. Nasz "gość" twierdzi, że tam właśnie załatwia się wszystkie ciemne interesy. Weź kilku ludzi, wrzućcie kilka pluskiew do wentylacji, odpalcie komunikację i wracajcie. Szybka robota na dwie godziny z prysznicem. Jasne?

16 godzin później

Niewygodne szpitalne łóżko. Stroboskopowe światło w oczy. Milion rurek i kabli podłączonych do ciała. Zmęczony, brudny Muad w drzwiach. Jethro stojący nad łóżkiem, kręcący z niezadowolenia głową.
- Co się tam, kurwa, stało?!


Muzyka napieprzała tak, że Arslan nie mógł zebrać własnych myśli.
Pierdolony klub.
Pierdolona robota.
Pierdolony Jethro.
Uważa się za nie wiadomo kogo, największego twardziela wśród Druzów. Pierdolony al-guhhāl. Kiedyś noga mu się powinie i właściwy al-uqqāl zajmie jego miejsce.

Z rozmyślań wyrwał Arslana świst kul i upadająca na ziemię snajper. A potem jęk osuwającego się na ziemię Zaida. Z przerażeniem sprawdził obraz z drona.

Kurwa! Dach klubu miał być pusty, a tymczasem w ich kierunku szło trzech ciężkich piechurów, dwa obładowane bagażem Muły i zastęp lekkozbrojnych. Tylko jedna znana Arslanowi kompania wykorzystywała taką mieszankę sprzętu. A na taką misję Dashat mógł wysłać tylko jednego człowieka. Arslan włączył nadawanie na otwartym kanale:
- Abdul, serdeńko! Przyznaję, bardzo dobrze zacząłeś. Ale weź już spierdalaj i pozwól działać profesjonalistom, ok? Pozwolę ci nawet odejść bez nowych otworów w ciele.

Odpowiedziała mu seria bardzo szybkich i bardzo wulgarnych zdań po arabsku.


Suleiman miał hakować generator napięcia, ale jego osprzęt równie dobrze nadawał się do unieruchamiania pancerzy Niezwyciężonych. Wystarczyło tylko przerzucić wzmacniacz sygnału na drugą stronę budynku.

Pierwszy został zestrzelony w locie.
Drugi też.

Arslan walnął hakera w tył hełmu i sam ruszył za budynek.
- Jak to mówi Jethro? "Chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam!"

Wychylił się i wystrzelił. Pierwszy Niezwyciężony padł na ziemię.
Potem drugi.
I trzeci.

Na nieszczęście Arslana, niedaleko Dashat schował palbota. Mały robocik dobiegł do jednego z Niezwyciężonych, a kontrolujący go lekarz poskładał żołnierza do kupy mieszanką kleju i prochów. Tym razem Arslan mógł tylko patrzeć, jak wrogie kule przeszywają jego ciało.


Muad nie był do tego szkolony, ale ktoś musiał przejąć dowodzenie.
Na lewej flance Suleiman rozpoczął podejście do rannego Niezwyciężonego i próbował unieruchomić jego pancerz. Bez skutku.
Za to Ujgur skutecznie unieruchomił hakera za pomocą pary pistoletów.

Na prawej flance Muad osobiście blokował dostęp do wylotu wentylacji. Chociaż tyle.

W środku, przy konsoli działy się kuriozalne sceny. Samotny Muł, nieniepokojony przez nikogo, podjechał do konsoli i reflektorem wciskał przycisk resetu systemu.

Muad musiał uczciwie przyznać, że był pod wrażeniem szalonego kozaka-operatora.
Gorzej że z każdym resetem Niezwyciężony brał kolejną pluskwę i spokojnie wrzucał ją do wentylacji.

Wóz albo przewóz.

Najpierw jeden z chłopaków sprzątnął Muła, dobiegł do konsoli i wdusił przycisk.
Następnie Muad pod ogniem nieprzyjaciela zaczął biec ku wylotowi wentylacji.
Ślizgiem uniknął kul i rzucił pluskwę przed siebie.
Trafiła prosto w szczelinę kratki. Rzut za trzy punkty!
A seria z karabinu odstraszyła ewentualnych zainteresowanych.


- Czyli znów rzeźbimy w gównie? Zajebiście! - Jethro nawet nie próbował ukryć swojej wściekłości.
Gdy tylko się odwrócił, Arslan spojrzał nienawistnym wzrokiem w jego plecy
- Jeszcze trochę, psie. - pomyślał - Jeszcze trochę...


Jak Banan napisał - było szybko, krwawo i intensywnie. Dwie najlepsze akcje:
- Arslan w pojedynkę (bez linku!) rozwalający po kolei trzech Invincible
- Muł raz po raz resetujący zasilanie

Grać szybko, chcę więcej :D

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 24th, 2019, 8:03 pm
by Narrander
- Ten buc z tyłu to Kropp, klasowy psychopata. A to Sanders, podobno kiedyś pracowała w policji
- Tjanden, do kurw...
- A ja to Tjanden, jedyny z poczuciem w tej słodkiej grupce. Jak już mówiłem, leżysz w bandażach. Ninja Cię poharatał, ale Sanders nie pozwoliła nam stracić nowego kolegi.
- G..Gdzie Mick?
- Składa nam sprzęt, pali się do roboty jak niewierny na stosie.

Co za debil, pomyślał. Wpadają po kolana w gówno, a ten się cieszy. I najwidoczniej ponad normę robi.

- Nie martw się, na co dzień nie jest tu tak nudno. Po prostu reszta pojechała bić ludzi. Złych ludzi. My tu lubimy bić złych ludzi.
- Rozgość się, minie trochę, zanim wrócą.

Image


____________________________________________________________________________________


Kazał się nazywać Katz. Oficjalnie zarządzał małym dokiem w małej mieścinie portowej. Prowadził też motel. Mało kto przeżył, aby posądzać go o cokolwiek innego.

My nie chcieliśmy go posądzać. Chcieliśmy go dostać. Żywego.

Cynk od szefa grupy napadowej okazał się dokładny i zgodny z prawdą. Pozornie nieopancerzony budynek kontrolny, ochroniarze przed każdym wejściem. Kontenery i kontenerki, obdrapane reklamy firm przewozowych. Pełna legalka. Tak też przybyliśmy. Jako szukający paliwa frachtowiec nomadzki lecący na pobliski Krug. Potem już z górki.

Co prawda, nie byliśmy sami. Haqqislam też wpadł na pomysł wysłania ekipy śpieszącej na delegację. I najwyraźniej też szukał naszego kotka. Niedoczekanie.

Image




5 - 2 dla Narrandera. KędzioR ma niefart, a ja jestem gópi. Akcje w stylu McMurrough zapomina o dwóch bandytach z SMG i biegnie impetousem lub Masakra zamiast synchronizować cywila i kończyć grę idzie się naparzać po mordach z Mukhtarem to tylko u nas :P

2 pary poszły, 2 jeszcze grają. Grać mnie! Będzie fajnie!

PS - Mały disclaimer do Sesji 2A - Za specjalistów przyjmujemy tylko tych podanych w scenariuszu. Tj. Hacker, Inżynier, SpecOp... Bez doktorów itp.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 25th, 2019, 8:06 pm
by KędzioR_vo
- Jak to się nazywało, to takie uczucie, no, jak coś się drugi raz dzieje podobnie? Albo tak samo? Nie kminisz, co, debilu? - spytała Carmen, ale Batard patrzył tylko na nią z niechęcią, kuląc się za budynkiem. A reszta ekipy nie miała chęci na pogaduszki.
Jakieś dwa złole, pilnujące drzwi do budynku w centrum pola walki, napierniczały z pistoletów maszynowych gdzie popadnie. Pociski odbijały się od ścian. Już było podobnie.

I znowu któryś Khawarij z dachu wyjrzał i posprzątał nieco, barwiąc ulicę karminem. Krótki rozkaz i okolicą wstrząsnęło, gdy pocisk z wyrzutni rakiet rozwalił drzwi do budynku na drobny mak.
Muktharka wbiegła do środka, zapewne przejąć cel, ale po chwili wybiegła sama i zajęła pozycję obronną.
Carmen na razie nie miała co robić, ciągle jakiś idiota z daleka ściskał spust, jakby go sparaliżowało. Zresztą może i tak było. Co się dziwić jełopowi, jak z jednej strony idzie ku niemu grupa z Ramah Task Force, a z drugiej prawdopodobnie Corregidorskie chłopaki. Dziewczyny. I inne takie, z nimi nigdy nic nie wiadomo.
I jeszcze jeden wysoce wyrośnięty pies.

- No, ten to jest nawet większy od Ciebie - uśmiechnęła się wrednie Carmen, widząc skaczącego dalej McMurrogha, który przeszarżował i chyba nawet dostał strzała od któregoś ze zbirów. Podobnie, jak biegnący gdzieś tam Masakra, leszcz, który teraz nieprzytomny leżał w uliczce.

- Kurwa, z lewej skoczek! Z lewej skocz... - w słuchawce Carmen zawyło, to Leila zgłaszała zagrożenie, a jej urwany głos raczej nie świadczył za dobrze o sytuacji. Zlokalizowany blisko Kameel, ubezpieczający skrzydła, wypalił ze swoich karabinków i spokojnie, jak na REMa przystało, zaraportował trafienie Hellcata, ale również zranienie Leili i tej nowej, jak jej tam, what's her face.
Nieważne.

Mukhtarka przebiegła przed Carmen, ściągając kilku przeciwników na dystansie i czyszcząc drogę.
McMurrough pojawił się niedaleko i został ostrzelany serią z Viralki, ale zasłonił się celnie rzuconym granatem dymnym.

Mukhtarka spojrzała znacząco na Carmen i obie się uśmiechnęły.

- Batard, pokaż kły. Zobaczymy, który z was jest samcem alfa - Carmen odpaliła motor i ruszyli w końcu do akcji.
Wjechali w gęsty dym na pełnej szybkości, jej piesek czuł, gdzie mają uderzyć. Wielka postać najemnego Dog Warriora zamachnęła się, ale Carmen była urodzonym wojownikiem. Puściła motor na boku, po ziemi, nad nią machnął nóż Maca. Batard skoczył mu prosto do krtani i choć McMurrough złapał go drugą ręką, to nie miał szans utrzymać tak przeciwnika. Carmen wbiła swoje żelazo głęboko w plecy wroga, pod jego kamizelkę, i Mac zawył, ale jego skowyt szybko uciszyły szczęki Batarda.
Miażdżone kości chrupnęły głucho pod naporem kłów Antypody.
Ryk zwycięstwa przeszył okolicę.
- I tak to się robi na walkach psów, suko!

Mukhtarka ściszyła transmisję, nie mogąc już znieść tryumfalnego wrzasku Carmen.

A Johns, jak to Johns, poczuła krew. Dosłownie. Wyjechała z dymu do kolejnego przeciwnika, ściągając na siebie ogień strzelby, CrazyKoalę i takie tam radości. Nacisnęła spust chain rifle i z okrzykiem na ustach powitała ciemność.


...

- DeżaWi, kurwa, mówiłam przecież. Ale nie kumam ciągle, jak mogliście to tak spartolić. I to po tym, jak wam całą drogę oczyściłam, lamery.
Khawarij patrzył na Carmen z mieszanką odrazy i niechęci, starając się ukryć też ten lekki podziw dla jej fanatycznego oddania. I próbując też ukryć wstyd. Tylko Mukhtarka zginęła, tylko i aż. Mając tak małe straty spieprzyli misję, niewytłumaczalne...
Nie miał jak odpowiedzieć.
Carmen obróciła się na łóżku i spojrzała w bok, gdzie leżały Leila i Alnamar, ranne, ale przytomne. Obok łóżka Johns, na zimnej podłodze, kulił się Batard.
Mówili, że oni się nienawidzą, mówili, że każde chciałoby drugiemu wyrwać serce, ale to właśnie on przyniósł Carmen do lekarki, wybiegając z nią w ramionach z ostrzału, gdy kule Corregidorskich żołdaków świstały obok.
Wybiegł z nią, a nie bez niej.
Może to i zły pies, ale jednak pies. Wierny nawet w nienawiści.

Image



PozdRawiam




P.S. Polecam tak przy okazji świetny film Dog Soldiers, jeśli jeszcze nie widzieliście ;)
P.S.2. A Senor Masakra powinien dostać od Narrandera odznaczenie, tyle przetrwał. Najpierw co prawda potknął się o ostrzał jednego z ochroniarzy, ale później wybraniał Face to Face'y z Mukhtarką, zdawał BTSy po trafieniach Viralką, nanopulserami, dwa razy się regenerował, przejął cel... A gnojka lubiłem! :P

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: September 25th, 2019, 9:19 pm
by Narrander
KędzioR_vo wrote:P.S.2. A Senor Masakra powinien dostać od Narrandera odznaczenie, tyle przetrwał. Najpierw co prawda potknął się o ostrzał jednego z ochroniarzy, ale później wybraniał Face to Face'y z Mukhtarką, zdawał BTSy po trafieniach Viralką, nanopulserami, dwa razy się regenerował, przejął cel... A gnojka lubiłem! :P


Mój Maskra jeszcze nie jest nawet sklejony, ale Predator godnie go zastąpił. Ironia, nieprawdaż? :P

Anyway

Zaporowy z maszynowych wyrwał chyba z pięć ton tynku. Katz albo spanikował, albo nie liczył się z kosztami.
Thei-De, efekt geniuszu mózgów z Praxis, jako pierwszy z drużyny poczuł na sobie nie tylko tynk. Ale szereg operacji nie miał przynieść tylko poprawy designu.
Wstał chwilę później. Kula została wypchnięta z ciała dzięki stymulowanym skurczom.
Ciekawe, pomyślał. Ponoć wdepnięcie w gówno przynosi szczęście na dłuższą metę.

Budynek zatrząsł się od dwóch eksplozji bliskich w czasie. Najpierw północne wejście rozerwał na strzępy haqqislamski pocisk. Teraz południowe odleciało koziołkując od trafienia z panzerfausta. Katz stał w środku i najwidoczniej perswadował coś stronie haqqislamskiej. Był zbyt zajęty, albo zbyt zszokowany, aby zwrócić uwagę na Nomadów.
Thei-De wpadł do pomieszczenia poprzedzając się granatem zero-v. Szarpnął Katza za plecy. A ten się wyrwał, cnotliwy.
Chwilę potem leżał nieprzytomny na panelu reklamowym, przelatując przedtem 5 metrów. Odkąd został Predatorem, Thei-De nie bawił się w czułe rozmowy. Jednak wokół nie było tak różowo. Lewa flanka leżała nieprzytomna. Hornet krzyczał coś z prawej. Mu? Muka Buka? Mukhtar!
Strumień tynku i smyrnięcie po plecach. Potem chmura dymu z granatu i pocisk trafiający go w bok.
Znowu.
Wstał po chwili, na szczęście dopłacił za ochronę antywirusową w pakiecie plus. Mukhtar też zapłaci. Kręgosłupem!

- Thei, kurwa twoja, wracaj! Katza zostawiasz! Debilu! Jestro?
- Mam go.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 3rd, 2019, 9:30 am
by Bananovitch
No pany, ruchy bo mi się kości zastały

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 3rd, 2019, 10:28 am
by Usashi
Sorki, życie tak się chwilowo układa, że niestety granie jest ciągle przekładane. Może za tydzień się uda ;)

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 3rd, 2019, 5:12 pm
by Narrander
Niechaj spadnie wam lęk o brak możliwości grania! Oto na salony i do postu organizacyjnego wjeżdża zapowiadana misja halloweenowa! Szukajcie sesji dodatkowej!

Krótkie How to:

1. Misję halloweenową można rozegrać do końca października.

2. Jest ona absolutnie niezależna fabularnie i zasadowo od reszty kampanii. Nie rzucamy na żadne CubeEvaci, awanse i te pe.

3. Normalnie można korzystać natomiast z wykupionych wcześniej już specjalizacji i dostępnych najemników.

4. Należy rozegrać misję z kimś SPOZA swojej bazowej grupy, lub z graczem spoza kampanii (Zalecam porozmawiać z Jezusem)

5. Za misję dostaje się gratisowe 6 EXP. Są one niezależne od wyniku, traktujemy je jak EXPy za pisanie raportów. Wymogiem koniecznym jest napisanie raportu po zagraniu misji!* Nie przejmujcie się, jesli wszyscy wam poginą. Zarówno w Cowoboy Bebop, jak i w Samurai Champloo był odcinek halloweenowy, w którym wszyscy gineli :P


7. Jak zauważycie na końcu - gra ma podział na role. Hardą i bardziej hardą. Jest też zapis o wyzwaniach dla graczy.
Oto one:
Usashi - pochwycenie
KędzioR - zabijanie
HanSolo - zabijanie

Nie musicie się w nie bawić, ale wtedy małym kotkom będzie smutno.

*To misja halloweenowa, niezależna fabularnie. Wszyscy mogą zginąć i też będzie fajnie, potraktujcie to jako fan-fica.

Bawcie się dobrze & kill it with fire!

Image

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 3rd, 2019, 5:38 pm
by Hansolo
Ej, Młody, mówiłeś że ta misja to będzie jakiś hardkor. Tymczasem wystarczy wystawić wszystko na dachach i pruć z czego fabryka dała :D

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 3rd, 2019, 7:18 pm
by Usashi
Czyli ja się muszę męczyć i stunować/sklejać, a rozumiem, że mój przeciwnik może w tym czasie po prostu cele odstrzelić? :P

Ile rozwinięć i punktów na specopsa mają osoby z poza kampanii?

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 4th, 2019, 9:25 am
by Narrander
Dobrze, że są uwagi, znaczy, że czytacie scenariusze;)

To tak - dla osób spoza kampanii macie 3 warianty do wyboru.

1. Grać bez tabelek i ze spec opsem na tyle exp, na ile ma osoba grająca w kampanię

2. Grać na tyle exp na spec opa i tabelki co ma osoba grająca w kampanę

3. Grać bez tabelek i bez spec-opa. Wtedy osoba chwytająca dostaje adhl na dodatkową, dowolną jednostkę

A jeśli uważacie, że hardcoru za mało, to możecie zrobić sobie extreme mode. Wtedy eksperymenty są odporne na krytyki (tj. krytyk wygrywa ftf, ale nie powoduje autowounda) i z ograniczeniem widoczności do 24 cali.

Pamiętajcie, misja nie ma na celu wyłonienia zwycięzcy, tylko pogrania w dziwny scenariusz i nabicia sobie free expów do kampanii.

Z fartem.

PS - Usashi, stunować celu nie możesz, bo ma total immunity :P A jako kosmita powinienieś chcieć pochwycić super stworki na potrzeby kampanii chaosu w sferze. Potraktuj to jako osobiste wyzwanie.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 6th, 2019, 5:38 pm
by Narrander
UWAGA - zedytowałem misję halloweenową. Dodany został HARD MODE (przed grą ustalacie, czy chcecie go grać, zachęcam HanSa do tego :P). Poza tym dopisałem też exclusion zone w ZoC eksperymentów, o którym zapomniałem wcześniej :P

Jest też krótki tekścik, dlaczego ta misja i o co kaman.

Jeśli też chcecie, to zaraz na fb Armii Pomorze wrzucę post, w którym będzie można znaleźć sobie partnera do gry.

Lykke til!

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 12th, 2019, 2:48 pm
by Usashi
Usashi : Kashper

9 : 0

Gotta knock a little harder

Image

Arsaana stała na dachu niewielkiego budynku w jakiejś zapyziałej dzielnicy. Miała stamtąd całkiem dobry widok na okolicę. Widziała obdrapane budynki, mrugające neony reklamujące swoje wątpliwej jakości uciechy, śmierdzące zaułki, w których siąpiący deszcz był tylko częściowo odpowiedzialny za liczne kałuże. Widziała obskurną norę, w której obecnie przebywał Siergiej Iwanowicz - lokalny biznesmen - chodzący trup, choć zapewne tego jeszcze nie wiedział. Miała doskonały widok na jego męty, które udawały ochronę oraz na jednostki z O-12 zajmujące pozycje parę przecznic dalej. Dzięki infiltratorowi, miała też nasłuch na ich szyfrowane częstotliwości.

Zawsze dziwiło ją u ludzi to pedantyczne zamiłowanie do planowania wszystkich operacji. Tak jak by można było wykluczyć losowe zdarzenia lub elementy chaosu. W tym wypadku element chaosu przybrał postać obecnej na miejscu komórki Sygmaa, a konkretnie grantu dymnego. A raczej dwóch bo pierwszy przeleciał nad jej głową, a w ślad za nim Arsaana wyczuła feromoniczne przekleństwo. Drugi trafił już w punkt i dach szybko zasnuł się dymem, ale gogle zapewniały jej dalej doskonały widok na cele. Po chwili wrogi REM oraz jeden ochroniarzy byli już tylko wspomnieniem. W oddali słychać było ciężkie dudnienie karabinu maszynowego i z mapy taktycznej w rogu jej gogli ikona snajpera z O-12 zmieniła się na czerwono.

Czas gwałtownie przyspieszył. W dalszych, niewidocznych dla niej rejonach słyszała staccato paru rodzajów broni. Stracili impersonatora, ale O-12 również traciło agentów. Nawet lokalne męty potrafiły strzelać. To zdecydowanie nie był wieczór dla niebieskich chłopców. Draal podbiegł do jednych z drzwi rudery i przyczepił ładunek. Potrzebne były dwa, żeby usunąć pancerną płytę, ale po chwili Siergiej Iwanowicz był już w ich rękach. Siły policyjne próbowały stawiać opór, ale bez większego przekonania. Zebrali rannych i zniknęli zanim na miejsce przyjechały lokalne gliny.

Epilog

Siergiej Iwanowicz kalkulował swoje szanse i wcale nie podobał mu się wynik tego równania. Musiał wytrzymać tylko trochę, żeby koledzy z organizacji nie mieli pretensji. Tylko kilka palców, może stopa. Tyle powinno wystarczyć, żeby zachować twarz. Kiedy już się pogodził z decyzją, do pokoju weszło dwóch karczochów i kobieta w długim płaczu. Uśmiechnęła się do niego szpiczastymi zębami, a Siergiejowi bardzo nie spodobał się ten uśmiech. Karczochy wywlokły go z pokoju i wrzuciły do innego pomieszczenia. Kiedy jego oczy przyzwyczaiły się już do ciemności zobaczył fosforyzujące ślepia i czteronożne kształty większe niż niektóre lokalne samochody. Rosjanin usłyszał przybierający na sile warkot i dźwięk jakie mogłyby wydawać długie pazury na betonie. Nagle utrata kliku palców przestała być dla Siergieja głównym zmartwieniem.

Arsaana patrzyła na plecy ich skrępowanego więźnia. "Będę mówił, wszystko powiem" wykrzyczał mężczyzna na jednym oddechu. Kobieta znów się do niego uśmiechnęła, choć tego Siergiej nie mógł widzieć. "Wiem" odpowiedziała nie przestając się uśmiechać.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 13th, 2019, 7:09 pm
by Narrander
UWAGA! UWAGA!

Pora na drugi kampanijny Big Shot podsumowania!

Image

Co prawda Zielarz z Rysiem jeszcze nic nie pisali, ale zgłosili, że dziś zagrali i nawet wstępnie podzielili się wynikiem. Raporty napiszą w swoim czasie, a ja, żeby nie przedłużać, wrzucam nowe pary i misje;)

_____________________________________________________________________________________________

Bananovitch wrote:No pany, ruchy bo mi się kości zastały


Zielarz wrote:6:3 dla Rysia. Zajebisty scenariusz!


Hansolo wrote:Grać szybko, chcę więcej :D


Cieszy pozytywny odzew na zabawę, mam nadzieję, że nie była to tylko kwestia jednego scenariusza. Nawet jeśli grupie A nie do końca przypadł kolejny scenariusz z bandytami, to niech się nie martwi. W następnym scenariuszu A będą działka obronne!!! Yay!

Felti Tip Pen od początku miał być jednym z bardziej powalonych scenariuszy w całej linii fabularnej. Pierwotnie miał zakładać odpalenie toksycznego gazu w wyniku nieudanego rzutu na ekstrakcję paczki, pomysł zrzucony został na rzecz przemodelowania mapy (możecie to zobaczyć już po szalonym szkicu w paincie załączonym do misji). Dlategoż misja zyskała drugą nazwę - Rush! A w tym szalonym wyścigu wezmą udział, poza mną, Ryś, Usashi i Banan!

Druga misja z kolei miała być początkowo jedną z nudniejszych, bo zakładam rotację fajności scenariuszy - raz zwycięzcy mają bardziej oryginalny, raz wegetujący. Ale pod wpływem drobnej weny Too Good Too Bad może z powodzeniem zmienić się z prostej wariacji na temat hunting Party w coś wyjątkowego.

Czekam na feedback/wytykanie błędów/pytania itp.

Enjoy!

PS - przypominam o możliwości zagrania misji dodatkowej. Ktoś? Coś? Ja chętny jkbc :P

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 14th, 2019, 6:41 pm
by KędzioR_vo
Narrander wrote:PS - przypominam o możliwości zagrania misji dodatkowej. Ktoś? Coś? Ja chętny jkbc :P


Ja chętnie zagram - ale to nie wcześniej, niż w przyszłym tygodniu, po turnieju.
Także jeżeli ktoś jest chętny, to dawajcie znać.


PozdRawiam

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 16th, 2019, 4:08 pm
by Usashi
Ja też jestem chętny na scenariusz specjalny. Wszystko mi jedno z kim i gdzie (no prawie, do Rumi dalej za daleko).

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 16th, 2019, 5:34 pm
by Zielarz
Elo Ziomki. Ja mam pytanie do księdza prowadzącego? Czy jak zdobyłem 3Exp w ostatnim scenariuszu to mogę wydać je na sprzęt swojej dziuni bez jakichś rzutów czy znalazłem handlarza złomem, czy na to też są jakieś tabelki?
I jak obliczyć czy mogę już awansować w tabelkach kampanijnych?

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 16th, 2019, 11:24 pm
by Zielarz

Lynn przeleżała prawie tydzień w swojej klitce w akademii, gapiąc się tępo w sufit i przełykając łzy. „Taka wtopa. I to ustawiona! Co za banda skurwieli...” myślała ruminując swoją taktyczną porażkę. Nagle morze wkurwu rozstąpiło się i rzeczywistość zajęła należne jej miejsce gdy usłyszała pipczenie komunikatora.

Rozmowa przychodząca? Teraz?
Podniosła się z pryczy, uruchomiła ekran i zobaczyła znajomą twarz kolegi z roku.
„Hej Yuan. Co się dzieje?”- spytała.

„Hej Lynn. Zbieraj graty i za kwadrans melduj się w hangarze. Dość tego samobiczowania. Godzinę temu Xi Zhuang wyszedł z lazaretu i poszedł prosto do Jesienia. Wrzeszczeli na siebie nawzajem bardzo nieparlamentarnie. Lecisz kontynuować wątek. Podobno w okolicy ostatniej akcji jest melina i bezpieka wymyśliła jak ją zinfiltrować” - wyrzucił z siebie jednym tchem chłopak z ekranu.

Pół godziny później leciała na pokładzie transportowca na miejsce ześrodkowania przed akcją. Przyjrzała się uważnie swojej grupie uderzeniowej. Dostała szyfrowane łącze i tym razem była częścią zespołu. W swojej drużynie miała operatora ze spitfirem, granatnik dymny, oficera i Xi Zhuanga z nieodłącznym palnikiem. „Oho, ktoś odrobił zadanie domowe!” - pomyślała sarkastycznie - „w końcu jakaś siła ognia i opcje do wyboru". W kabinie pilotów ulokował się agent i jego osobisty ochroniarz – Wu Ming. Obok niej siedziała paniusia z ekipy telewizyjnej. Nikt nie był specjalnie rozmowny.

Oficer wstał. Wnętrze przedziału desantowego wypełnił zdecydowany damski głos:
„Dobra załoga, szykować się! Spitfire i dym na szpicy, lekarz w odwodzie. Nie znamy sił przeciwnika, ale prawdopodobnie tak jak my będą infiltrować niewielkim oddziałem. Plan jest prosty – specjalista podłącza się pod komputer sterujący wentylacją i przeciąża go. W tym czasie reszta wrzuca tyle pluskiew ile się da do wentylacji. Przeciwnicy będą próbowali zrobić to samo, więc walczymy z bliska. Idziemy na ostro!”

...

[Kilka sekund później transporter zniżył się do lądowania i zaczęło się...Oddział wysypał się błyskawicznie i zajął pozycję tuż za dwoma budynkami w pobliżu meliny. Wu Ming z Jesieniem ulokowali się na prawej flance, zaś pani redaktor zajęła bezpieczną pozycję na dachu po lewej. Na ekranie taktycznym dało się zauważyć ruch. Pojawiły się sygnatury Yuan Yuana, agenta ochrony oraz najemnika. Nagle usłyszeliśmy warkot silnika...”Oni maja motor!” - rzucił do słuchawki dowódca - „w takiej przestrzeni...” „...to katastrofa” - dokończył Jesień.

Jego symbol taktyczny zaczął się przemieszczać w kierunku pozycji wroga. Nagle zmienił sygnaturę na nieprzyjacielską. „Ki diabeł?” - pomyślałam i nagle mnie olśniło. Cybermaska! Jesień był hackerem! Na ekranach pojawiła się nowa sygnatura – agent wykrył ukrytego wroga. Przeszedł przy tym całe pole bitwy, ominął wrogie pozycje, zaszedł od tyłu zmotoryzowanego łowcę nagród i wbił mu ceremonialny miecz pod żebro. W słuchawce było dokładnie słychać charkot krztuszącego się własną krwią najemnika...Ikona łowcy nagród zgasła razem z jego ostatnim tchnieniem. Zrobiło mi się zimno, zawsze myślałam, że agenci noszą broń białą dla picu.

Chwilę potem znikąd pojawił się taktyczny symbol naszego hackera. Zmaterializował się w pobliżu komputera i zhakował go w mgnieniu oka. Jeszcze jeden symbol pojawił się nagle przy prawym wentylatorze i oto wrzuciliśmy cwaniakom pluskwę! A więc to była obstawa agenta! Wu Ming stał w miejscu jak zamurowany, link gwardzistów czujnie skanował okolicę...

Tymczasem wrogowie otrząsnęli się z początkowego zaskoczenia. Najpierw zamaskowany symbol na dachu okazał się być najemny hakislamskim snajperem! Na szczęście zawirusowane pociski ominęły naszego ninję na prawej flance. Sprytny zwiadowca zanurkował pod wentylację i zniknął z pola rażenia. Niestety okazało się, że nie tylko my mieliśmy niewidzialnych zwiadowców. Wrogi ninja zaszarżował naszego agenta i wywiązała się krótka walka wręcz. Tym razem element zaskoczenia w tym starciu nie był po naszej stronie i zwiadowca padł nieprzytomny. Sprawdziłam szybko jego parametry w comlogu. Nie było najgorzej, głęboki wstrząs ale da się go uratować. Zaraportowałam gotowość do akcji ratunkowej dowódcy. Kazała mi zaczekać na dogodniejszy moment.
Znienacka w pobliżu komputera pojawił się kolejny wrogi symbol. Kolejny ninja! Zhakował szybko komputer i wrogowie powtórzyli nasz manewr. Ciekawe...piraci, ninje, Hakislamistka.. Ktoś tu miał gruby portfel...

Zupełnie nas wszystkich zatkało gdy na dachu tuż za Jesieniem pojawił się trzeci (!) termooptyk. Przeczołgał się cichutko po dachu i strzelił agentowi prosto w plecy śrutem. „Oniwaban!” - raportowała dowódca. Zrobiło mi się gorąco dla odmiany. Ktoś miał baaaardzo gruby portfel!

Na szczęście podrasowany pancerz agenta zrobił swoje i Jesień padł nieprzytomny ale żywy na ziemię. Systemy podtrzymujące życie zaskoczyły od razu i miał jeszcze szansę. Ponownie zgłosiłam gotowość do akcji. Niestety wrogi zabójca popisał się swoją marką i dobił biedaka. Xi Zhuang zrobił głęboki wdech, wszyscy słyszeliśmy go w słuchawkach...”Pora na nas!” krzyknął i aktywował jedną ze swoich zabawek w pobliżu komputera. Dowódca wyznaczyła wektor ataku i na szpicę przeszedł nasz as z bronią automatyczną. Szybki rzut oka na ekran taktyczny pokazał nowy cel. Tuż za rogiem pojawił się trzeci ninja! „Jezu, czwarty termooptyk! Czy to się nigdy nie skończy?” - pomyślałam. Tymczasem spitfire wychynął za róg biorąc na cel ninję, pirata i snajpera. To była dobra salwa. Pirat rzucił zasłonę dymna na siebie i ninję, zabójca zanurkował pod pociskami, jednak zareagował zbyt wolno. Dostał kulkę, ale jego pancerz wytrzymał! Tymczasem snajper nie zdążył zrobić nic sensownego i zniknął z ekranu taktycznego. „Co dalej?” - dowódca straciła koncept. Za rogiem miała wrogą zasłonę dymną a w niej ninję i Yuan Yuana. Po drugiej stronie budynku wrogiego ninję hackera a na drugiej flance ninję i Oniwabana. Zrobiło się słabo. „Ja ich wykurzę” - zaproponował Xi Zhuang i odbezpieczył miotacz ognia. Wypalił kilka razy na ślepo, jednak bezskutecznie. Dym uniemożliwił sensowne zlokalizowanie przeciwników.

Nagle specjalista z automatem padł bez życia trafiony w plecy. Tuż spod naszej wieży telewizyjnej! Jak? „Spadochron” - stwierdziła dowódca i posłała w jego kierunku salwę. Skutecznie! Jednak zbyt późno, żeby uratować nasza przewagę taktyczną. Czując pismo nosem ninja zaszarżował zza rogu na odsłoniętego wykładowcę i rzucił gwiazdką. Trafił i Xi Zhuang padł bez czucia na ziemię. Jednak refleks nie zawiódł idola akademii i wszyscy poczuliśmy okropny swąd palonego mięsa. Umierający ninja zawył nieludzko...

Na środku pirat się zniecierpliwił i postanowił zrobić sieczkę z naszego hackera. Ten wiedział co się święci. Wszedł w tryb off-line i wyciągnął broń do walki wręcz. Kilkanaście następnych sekund było niczym taniec śmierci dwóch jadowitych węży. Ninja zwijał się i skakał niczym fryga, chcąc zbliżyć się do pirata. Ten nie dawał za wygraną, rzucił się naprzód wprost na moja pozycję. Udało mi się uskoczyć przed pociskiem...ale koleżanka za mną dostała bezpośrednie trafienie. Jednak miała szczęście – pancerz wytrzymał. Jednak nie wszystko co robią Chińczycy to tandeta! Nasz hacker zaklął brzydko i wrócił do przeciążania komputera sterującego. Udało mu się to dość szybko i mógł zając się piratem. Szybki atak w plecy trwał mgnienie oka i nasz ninja zajął pozycję do przeszkadzania wrogiemu hackerowi, który zdążył rozpłynąć się w powietrzu. Dosłownie, zniknął z ekranu taktycznego.

Nieco zmulony Wu Ming ruszył na prawej flance. Ale zamiast wrzucać pluskwy zaczął podkradać się do wyciszonych sygnatur ninjy i Oniwabana. „Zgłupiał czy co?” - pomyślałam. Tymczasem on coś mruczał do siebie i obliczał trajektorię pocisku. Strumień z chaincolta doskonale trafiłby w obu zabójców, gdyby nie ich refleks. Oniwaban zanurkował w kierunku zasłony, ninja zaś w kierunku...Kan Rena! „Nienawidzę tej roboty” - niemal szlochała do słuchawki dowódca - „dlaczego nie możemy walczyć z jakimiś normalnymi przeciwnikami za pomocą broni konwencjonalnych? Czemu nigdy nie wiem gdzie są jacyś agenci polowi i jakimi siłami realnie dysponuję? Do dupy z taka organizacją. Pieprze tę ich rację stanu i bezpieczeństwo narodowe. Cała ta agentura może mnie pocałować tam gdzie słońce nie dochodzi” - zakończyła tyradę nurkując w kierunku lewego wentylatora. Wrzuciła swoją pluskwę i zaczaiła się w pobliżu.

Sprawy potoczyły się szybko – na lewej flance ze snu zimowego obudził się agent ochrony korporacyjnej. Ogniem przykrył dowódcę i naszą zasłonę dymną. Niestety skutecznie na tyle, że zostaliśmy bez łańcucha dowodzenia. Spanikowana koleżanka z granatnikiem ukryła się za rogiem budynku. Tymczasem na środku ninjowie grali w ganianego dookoła terminala. W końcu wrogi hacker pękł i zdemaskował się, próbując przeciążyć systemy wentylatora. Niestety udało mu się i uniknął kontry naszego hackera. Związany walką wręcz Kan Ren mógł tylko patrzyć jak Oniwaban wrzuca swoją pluskwę i...

...nagle było słychać koguty glin. Transportery opancerzone z impetem wjechały na teren wymiany ognia i zarówno my, jak i przeciwnicy, natychmiast zaczęliśmy ekstrakcję. Udało mi się pozbierać do kupy Xi Zhuanga i w stanie ciężkim, ale stabilnym wpakowaliśmy go do transportera. Jesień miał mniej szczęścia i w stanie krytycznym poleciał z nami do bazy. Równie źle było z dowódcą. Niestety ninję i kolegę ze spitfirem musieliśmy pożegnać na zawsze. Ich ciała zabraliśmy ze sobą, ale nic więcej nie mogłam dla nich zrobić.]



Po kilku dniach aresztu domowego pod drzwi kwatery Lynn wsunięto kopertę. Otworzyła ją drżącymi rękoma...
„W uznaniu zasług na polu walki, z uwagi na osiągnięty sukces taktyczny i wykonanie powierzonej misji, a także na osobistą prośbę wysoko postawionych przedstawicieli Agencji Bezpieczeństwa Narodowego egzamin końcowy kadet Lynn Mao został uznany za zaliczony co skutkuje ukończeniem uczelni i rekomendacją do pracy na rzecz Agencji.
Gratulujemy”.

Lynn jakoś nie umiała się cieszyć. Było jej jakoś tak...pusto w srodku.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 17th, 2019, 7:06 pm
by Narrander
UWAGA! UWAGA!

Pragnę podjąć kontrowersyjną decyzję.

Zielarz i HanSolo dostają 3 DARMOWE expy do wydania na cokolwiek, liczone jak bonusy z fluffu. Chłopaki mają najmniej punktów i ten niedosyt względem innych może rzutować się na dalsze gry i ogólną zabawę z kampanii.

Czy ktoś zgłasza sprzeciw lub sami zainteresowaniu czują, że to uderza w ich godność? :P

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 17th, 2019, 8:05 pm
by Zielarz
No jasne, nie jestem przecież młodzieżą wiejską z nierównym dostępem do edukacji! Wziąłbym 3Exp za fluff jeśli taka byłaby opinia organu prowadzącego, ale dodatkowych "dla balansu" nie chcę. Jak nie umiem grać to nie umiem grać, ktoś przecież powinien być chłopcem do bicia!

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 18th, 2019, 6:28 am
by Hansolo
Ja tam biorę. Jak wiadomo, Druzowie i tak oszukują :P

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 18th, 2019, 10:14 am
by Usashi
Jak Druzowie oszukują, to powinieneś napisać, że tych punktów nie bierzesz, po czym dokupić spec-opsowi dodatkowe skille za 10 expa...

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 18th, 2019, 3:47 pm
by Hansolo
Usashi wrote:Jak Druzowie oszukują, to powinieneś napisać, że tych punktów nie bierzesz, po czym dokupić spec-opsowi dodatkowe skille za 10 expa...


Dejm, nawet oszukiwać nie umiem

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 19th, 2019, 12:46 pm
by Narrander
@Zielarz - nie traktuj tego w ten sposób. Nie gramy jakiegoś turbo rankingowego, pałergejmerskiego *ówna, tylko kampanię na chillu. Kampania ma to do siebie, że bonusy z tabelek i spec-opsy na dalszych etapach są turbo giętę. A jako, że scenariusze są zwykle niezbyt zbalansowane, to łatwo wywalić się na twarz z punktami. 3 EXPy to tylko delikatne zasypanie różnicy poziomów, aby potem nie przegrywać gry już na starcie. Potraktuj to jako dodatkowe środki pieniężne z akademii;)

Jak coś to nie narzucam, HanS wtedy dostanie za pomoc przy kampanii. Bo aż żal patrzyć, jak ten biedak lami :P

Also - ciut zedytowałem misje - nic szczególnego, po prostu wytłuściłem kto jest specjalistą w jednej, przeredagowałem niejsane zapisy. Wsio.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 23rd, 2019, 7:40 am
by Zielarz
A więc znajomości na wysokich stanowiskach? Tego bym się spodziewał po Chinolach z ISS...Niech i tak będzie, nie marudzę więcej.

Re: Gateway Crisis (AKA Break On Through To The Other Side)

PostPosted: October 23rd, 2019, 7:45 pm
by KędzioR_vo
- Opowiedz, proszę, od początku całą historię.
Psycholog wojskowa siedziała w białym, sterylnym pomieszczeniu. Pokoju przesłuchań. Przy białym, prostym stoliku. Na białym krześle.
- Nie ma o czym gadać. Zresztą komu to robi różnicę? Przecież to nawet nie było na naszej misji, tylko fucha na boku. Dotąd nikomu nie przeszkadzało.
Mężczyzna naprzeciw psycholog był ogromny. Siedział, ale i tak było widać, że jest wysoki. I szeroki. Kanciasta twarz, szare oczy.
Wiercił się na swoim małym krześle, które zaskakująco dobrze znosiło to obciążenie.
- No poważnie, psze pani, nie ma co pierdolić. Ot taka tam zawierucha przed akcją, zdarza się.
Kobieta patrzyła wyczekująco.
Mężczyzna zaczął stukać palcami po blacie.
- Ale co mam mówić? Że mnie już ostatecznie wkur... zirytowali się znaczy? Ile można słuchać, że się nie mieszczę w normalnych drzwiach? Moja wina? Co to ja odpowiadam za projekt pancerza? U nas to mnie do prawie żadnej akcji nie biorą, no to stwierdziłem - a może tam, u tych Ikari sobie postrzelam. Dorobić trzeba, wie pani, że mamy bonusy za misję, a tu święta idą, prezenty kupić dzieciakom powinienem, tak przynajmniej byłe żony mówią, no. To żem poszedł. Ekipa się zebrała taka dosyć kolorowa, ale też wredna, a ja nowy tam, i starszy trochę, i większy, i no... Wiecie przecież.
- Dokładniej proszę, nasz raport zbyt suchy jest. Chcę to usłyszeć od pana.
Mężczyzna pochylił się do psycholog. Zmrużył oczy i powiedział, tym razem ciszej:
- Ale co chcesz ode mnie usłyszeć? Co dokładnie?
Słowa cedził przez zęby, żyły na czole zaczęły mu pulsować:
- Że kolejny raz jeden z Brawlerów stwierdził, że jestem taki gruby, że jak spadam z pryczy, to na obydwie strony?
Podniósł głos:
- Że jakiś wcale nie szczupły Yuan Yuan zaśmiewał się w głos, twierdząc, że już mnie w Haqqu na akcje nie biorą, bo transportowce rady nie dają?
Że mam własną grawitację?
Że mógłbym dupą zatkać dziurę ozonową?
Już nie chciało mi się tego słuchać, a oni już więcej nie będą pierdolić takich głupot!

Mężczyzna już praktycznie krzyczał, stojąc, odrzucił krzesełko, i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Nikt nie próbował go zatrzymać.

Kobieta wstała i przeszła do pokoju obok - za lustrem weneckim. Spojrzała z powątpiewaniem na stojącego tam Khawarij.

- I co ja mam Panu powiedzieć? Że się nadaje? Naprawdę, chce Pan usłyszeć takie słowa? Trzech zabitych w bijatyce w kantynie, a Pan chce go brać na akcję? Nie rozumie Pan, jakie to ryzyko? I to dla własnych ludzi?

Khawarij nie odzywał się.
Tymczasem drzwi do pokoju przesłuchań otworzyły się, wszedł kolejny żołnierz. Podniósł leżące krzesło, spojrzał w weneckie lustro i zmrużył oczy.

- Ludzi...
Powtórzyła psycholog. Uśmiechnęła się z powątpiewaniem, patrząc na siedzącego tam osobnika. Na jego czarne, długie włosy i czerwono - fioletową twarz.
- Nie wiem, co to za cholerna misja, ale chyba Was nieźle popierdoliło. Niech będzie. Życzę powodzenia.

Przeszła rozmawiać z nowo przybyłym, a Khawarij się przyglądał.
I uśmiechał pod maską. Wiele można byłoby powiedzieć o nadchodzącej misji, ale na pewno nie jedno.
Nie będzie nudna.



PozdRawiam